W tym filmie Brad Pitt wyglądał i zachowywał się jak Carrey. Ciekawe czy Carrey nie zagrał by tego lepiej niż Pitt.
Tego nie wiemy. Ale wydaje mi się, że gdyby w rolę wcieliłby się Carrey, byłby inny efekt, po prostu było by zabawnie, a tu chodziło o to by było raczej strasznie niż śmieszno ;) Poza tym miło zobaczyć Brada w innej roli niż amanta, świetnie dał radę jako świr.
Dokładnie, jak sobie wyobrażam Carreya w tej scenie to od razu mam przed oczami scenę z psychiatryka w "Ace Ventura" :D
Nie mówcie, że w filmie "Numer 23" Jim nie dał rady jako ktoś inny niż "głupek".